niedziela, 13 października 2013

Rozdział 1.

Dzisiejszy dzień zapowiadał się jak najbardziej normalnie. Jednym słowem wielka nuda. Nie miałąm zamiaru wychodzić z domu. Wszyscy moi znajomi byli w udanych związkach, tylko ja byłam sama. Czułam się przy nich dziwnie, jak piąte koło u wozu. Zeszłam na dół do salonu, wzięłam laptopa na kolana i chciałam sprawdzić fejsa.
-Hej siostra! Powinnaś zamykać te drzwi. Jeszcze cię okradną-wpadła do mojego domu Karolina.
-Mhm-odparłam
-Cio jest?
-Nic.
-Widzę, że ci się nudzi, więc mi nie odmówisz.
-Karolina mów co jest.
-Dzisiaj Zayn z chłopakami..
-Skończ-przerwałam jej
-Daj mi dokończyć. Zayn z chłopakami umówili się z Union J, tak pogadać itp, więc stwierdziłam, że pójdziesz ze mną, bo samej będzie mi się nudzić.
-A muszę?-spytałam-mam dziś dzień lenia.
-Tak jak co dzień. Co ci za różnica.
-No dobra...niech ci już będzie.
-W takim razie zbieraj się.
-Co?
-No chłopaki czekają w samochodzie.
-Karolina...
-Też cię kocham-mówiąc to uśmiechnęła się do mnie. Odstawiłam laptopa, poprawiłam make-up i wyszłyśmy. Wsiadłyśmy do samochodu.
-Hej wszytskim-przywitałam się.
-Hej-odpawiedzieli razem i ruszyliśmy.
-Louis przestań się tak gapić na Martynę-odezwała się Karolina-zakochałeś się w niej czy co?-speszony chłopak spuścił wzrok.
-Dojechaliśmy-odezwał się Zayn. Wysiedliśmy i poszliśmy do studio. Chłopaki z Union J już tam czekali.
-Hej. To moja dziewczyna Karolina, a to jej przyjaciółka Martyna-przedstawił nas Zayn.
-Hej. Miło was poznać dziewczyny.
-Hej Martyna jestem George-podszedł do mnie brązowooki przystojniak.
-Hej. Miło cię poznać.
-Ciebie również. Nie sądziłem, że One Direction przyjaźnią się z tak ładnymi dziewczynami.
-Wątpisz w ich gust?-zaczerwieniłam się lekko się uśmiechając
-Teraz już nie-odparł przygryzając wargę i oboje się zaśmialiśmy.
-George chodź już!-wołał go JJ
-Zostaw go, jest zajęty-odparł Josh.
-Chyba musisz już iść-zwróciłam się do mojego towarzysza.
-Emmmm...poradzą sobie sami. Na dole jest fajna kawiarnia, może dasz się zaprosić?
-Z przyjemnością -odparłam i oboje ruszyliśmy w stronę windy

1 komentarz:

  1. Hehe, kocham to <3
    Szkoda tylko, że Louis nie zaczął działać od razu. Teraz George będzie do niej zarywał.
    Ale w sumie z nich też by słodka parka była :)
    Dzień lenia- rozumiem cię w pełni siostra *piona*.
    Rozdział boski, ale za krótki xD
    Tak też cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń