niedziela, 13 października 2013

Rozdział 16.

-Jak się spało?- spytał Albert gładząc moją głowę.
-A dobrze, dziękuję- odparłam z uśmiechem- Albert...
-Hm?
-Chciałabym wrócić do domu...- na te słowa posłał mi promienny uśmiech.
-Odprowadzić cię?- spytał
-Właściwie...to chciałabym, żebyś poszedł ze mną i...trochę tam ze mną pobył, jak to nie byłby problem.
-Czyli mam się wprowadzić?- jego głos był coraz bardziej radośniejszy
-Mhm...nie potrafiłabym po tym wszystkim mieszkać tam sama.
Wzięłam torbę, po czym zeszliśmy do recepcji, żeby zdać pokój. Z hotelu poszliśmy prosto do mieszkania. Wiedziałam, że w środku będzie Harronika, ale jedej osoby się tam nie spodziewałam, a mianowicie Geo.
-Siostra...czy wy- zaczęła Weronika, gdy tylko weszłam do mieszkania.
-Tak- odparłam- jestem z Albertem.- Gdy George zobaczył nas razem stał jak przyrośnięty do podłogi. Chciałam go przytulić i powiedzieć ile dla mnie znaczy. Wiedziałam, że Albert chce mojego szczęścia i jest w pełni świadomy tego, iz moim szczęściem jest Geo. Puściłam rękę Alberta i wybiegłam z mieszkania, a za mną wybiegł George.
-Martyna! Zaczekaj!!!- krzyczał wciąż za mną biegnąc
-Daj mi spokój!!! Zaufałam ci, a ty mnie zraniłeś. Mówiłeś, że nie chcesz mnie znać!- po tych słowach znalazłam w sobie więcej siły i przyspieszyłam. Wbiegłam do parku, po czym skręciłam w uliczkę prowadzącą do mini lasku, następnie przez krzaki i w mgnieniu oka znalazłam się przy stawie. Był średniej wielkości, z każdej strony porośnięty trzciną. Dwa duże krzaki z których wyłaniał się most ciągnący się aż do środka stawiku zasłaniały wszelaką widoczność z głównej ulicy. Bezmyślnie wpatrywałam się w delikatnie falujące trzciny, gdy nagle poczułam jak czyjeś ręce od tyłu czule oplatają moją talię.
-Wiedziałem, że cię tu znajdę- szept geo otulił moje ucho. Chciłam się wyrwać, ale nie miałam tyle sił.
-Puść mnie!-krzyknęłam wciąż się miotając.
- Martyna nic ci nie zrobię. Chcę tylko porozmawiać.
-Już mi powiedziałeś to co chciałeś i wiesz co? Ja też cię nie chcę znać.- moje słowa wyraźnie go zabolały, gdyż przestał mnie obejmować tylko podszedł do brzegu stawu zdjął buty i wskoczył do wody.
-George! Przestań! Utopisz się!!!- krzyczałam
-I tak już nie będziesz moja więc po co mam żyć- zadał mi pytanie,a po chwili zniknął pod taflą wody.
-George!!!! To nie jest śmieszne!!!!- byłam przerażona. Kochałam go nie chciałam go stracić...bez namysłu wskoczyłm za nim. Pod wodą widziałam jego uśmiechniętą twarz. Wynurzyliśmy się, a on rzekł:
-Czyli jednak mnie kochasz.
-Tak idioto kocham cię. Nie rób tak nigdy więcej.- to powiedziawszy wyszłam z wody.- zimno mi...
-Chodź do domu. Nie chcę żebyś się przeziębiła.
-Sam do tego doprwadziłeś- wtuliłam się w chłopaka.
-Tak wiem, ale tylko to wpadło mi do głowy.
-Kochanie...najpierw się myśli a potem robi, a nie odwrotnie.
-Powiedziałaś do mnie "Kochanie"...czy to oznacza, że...
-Tak głuptasie wrócę do ciebie, oczywiście jeżeli tego chcesz.- na te słowa George wziął mnie na ręce i zaczłął kręcić w kółko, następnie złączył nasze usta w czułym pocałunku.
***
-Kto do jasnej cholery kąpie się w jakimś durnym stawie jesienią?- ciocia Weronika dobra rada dawała nam kazanie, podczas gdy my chorzy leżeliśmy w łóżku
-No widzisz siostra...miłość. - odparłam próbując się uśmiechnąć
- To ja już wolę miłość Harry'ego do żelu do włosów. Czasem się zastanawiam czy jego nie kocha bardziej ode mnie.
-Takie życie- powiedział George dając mi buziaka.
-Czy wy nawet w chorobie musicie sobie okazywać miłość?!- Na te słowa Weroniki wszedł Harry.
-Kochanieeee- powiedział robiąc słodkie oczka- bo widzisz...mam sprawę...nie poszłabyś do drogerii?
-A po co?-Spytała brunetka
- Bo... bo...mój żel do włosów się skończył...a przecież sam nie pójdę...zobacz jak ja wyglądam jak sto nieszczęść!!!
-Harry...
-No kochanie, ale moje loczki potrzebują tego żelu...one umierają...widzisz...tio jest ich ostatnia prośba przed śmiercią...
-Dobra niech ci będzie- to mówiąc pocałowała swojego zielonookiego loczka.
-To już leć, bo za kwadrans zamykają, a ja uszykuję garnitur na pogrzeb- usatysfakcjonowany pobiegł do innego pokoju.
-Widzicie co ja z nim mam...-rzekła brunetka wychodząc z pokoju- aha i nie miziajcie się.
-Nie może nam tego zabronić- powiedział Geo, gdy usłyszał, że Weronika się oddaliła i dał mi słodkiego buziaka.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam ten rozdział.
    Spokojnie mogę powiedzieć, że jest to mój dotychczasowy faworyt <3
    Genialny pomysł i genialne wykonanie.
    Zaczął się nieciekawie, bo za Albertem nie przepadam i cieszę się niezmiernie, że go wywaliłaś (i masz nie przywracać). Ale potem jak Geo pobiegł za nią, wiedziałam że do siebie wrócą...
    Zakochańce. Życzę im szczęścia <3
    Ale jesienna kąpiel w stawie była zaskoczeniem :D Świetnie to wymyśliłaś.
    No i teraz moja ulubiona część.
    Od momentu 'Weroniki cioci dobrej rady' do żelu w drogerii płakałam ze śmiechu xD
    N.I.E.W.I.A.R.Y.G.O.D.N.I.E C.U.D.O.W.N.E !!!
    Zaczynam podzielać zdanie Weroniki, że Harry bardziej kocha żel do włosów niż ją.
    No ale cóż... Facet :)
    Oby te dwa gołąbki szybko wyzdrowiały i kochały się jeszcze bardziej.
    Do następnego.

    OdpowiedzUsuń