niedziela, 13 października 2013

Rozdział 15.

Ze snu wyrwało mnie głośne pukanie do pokoju hotelowego. Mozolnie zwlokłam sie z łóżka i poszłam otworzyć drzwi. W progu zastałam Weronikę.
-Siostra!!! Ty żyjesz!!!-brunetka rzuciła mi się na szyję.
-Tak...żyję...a co się stało...Gdzie jest George?- spytałam
-Ja tu się o Ciebie martwię, a ty tylko George i George...-odparła z podirytowaniem i grymasem trzylatka na twarzy- a chłopaki są u Was w mieszkaniu.- weszłam do łazienki, po chwili usłyszałam głos Weroniki-Siostraaa kto to Albert?
-Eee a o co chodzi?
-Dzwoni do ciebie- w błyskawicznym tępie wybiegłam z łazienki wyrwałam telefon z ręki mojej siostry i odebrałam.
-Hej Albert.
-Hej. Martyna co się dzieje...nie odzywasz się. Zacząłem się martwić, że coś ci się stało.
-Nic mi nie jest. Możemy się dziś spotkać? Chciąłabym z Tobą pogadać.
-Jasne. Gdzie i Kiedy?
-Najlepiej to dzisiaj...hmmm pasuje ci teraz w parku nad stawem?
-Zaraz tam będę.
-Ja będę tam za jakieś pół godzinki, więc nie musisz się spieszyć-po tych słowach rozłączyłąm sie i wzięłam torbę.- siostra ja wychodzę.
-Umówiłaś się z Albertem...
-Tak i co z tego?
-Nic...a George?- brunetka popatrzyła na mnie troskliwym wzrokiem
- Co george?
-Co z nim?
-Weronika wyluzuj...Albert to tylko przyjaciel, a z Georgem jestem. Wiem kiedy kończą się granice. Idź do chłopaków, albo jak chcesz to tu zostań, ja już idę-po tych słowach opuściłam pokój hotelowy i udałam się w kierunku parku na spotkanie z Albertem.
***
 Z PERSPEKTYWY WERONIKI
 Gdy Martyna wyszła, postanowiłam pójść do chłopaków. Byli w mieszkaniu i sprawdzali co zginęło. Na szczęście hotel znajdował się zaledwie kilka kroków od miesca zamieszkania mojej siostry. Już po dziesięciu minutach znalazłam się w mieszkaniu.
-Hej-przywitałam się z dwoma loczkami.
-Mój skarb przyszedł- Harry podbiegł do mnie wziął mnie na ręce i zaczął całować.
-Gdzie Martyna?- spytał George
-Ja właśnie w tej sprawie...Wiesz kto to Albert?
-Nie...Nie znam ani jednego Alberta, a co?
-Martyna poszła się z jakimś Albertem spotkać. Dzwonił do niej i przy jego kontakcie miała serduszko.
-Co?!- Geo w jednej sekundzie stał się wściekły...czułam że źle zrobiłam i że będzie kłótnia...jednak skąd mogłam wiedzieć, że Martyna nic mu nie powiedziała o swoim pseudo przyjacielu.- wiesz gdzie się spotkali?
-Cos o parku mówiła.
-Stary gdzie idziesz?- Krzyknął Harry
-Jak to gdzie? szukać ich!- po tych słowach wybiegł z mieszkania
-Harry biegniemy za nim!
-po co?- spytał wyraźnie zdziwiony
- Jak to po co? Do czego może dojść między Geo a tym Albertem?
-Uuuu...
-No właśnie uuu...chodź-pociągnęłam go za nadgarstek.
-A mój żel do włosów?
-Harry!!!
-Dobrze już idę idę...nawet fryzury nie pozwalają człowiekowi poprawić...
***
Z MOJEJ PERSPEKTYWY
-Martyna co się stało?- Albert przytulił mnie na przywitanie...zawsze to robił
-Nic...chciałam z kimś pogadać...-odparłam z przymuszonym uśmiechem, po czym opuściłam głowę
-Martyna...przecież widzę...- delikatnie podnósł swoim kciukiem moją twarz i spojrzał mi głęboko w oczy. W tej chwili usłysząłam głos Geo
-Martyna!!! Co ty tu robisz?! Kto to do cholery jest?!- rzucił się na Alberta z pięściami
- To mój przyjaciel!!! Możesz go zostawić?- gdy to powiedziałam zjawił się Harronika. Próbowałam ich odciągnąć od siebie, ale na marne. Harry pomógł mi i razem jakoś daliśmy radę.
-Z nami koniec! Idź do tego lalusia- powiedział George wycierając palcem krew z nosa, jednocześnie odwrócił się i poszedł w drugą stronę.
-George!- krzyczałam biegnąc za nim.
-Nie chcę cię znać!
-Nie rozumiesz że nas nic nie łączy!!! Kocham tylko ciebie!!!
-Widziałem co widziałem...idź do niego!!!
-George...-zaczęłam płakać- Debilu kocham tylko Ciebie nie rozumiesz tego?!
-Rozumiem to, że z nami koniec!!!- gdy to powiedział pobiegłam do pokoju hotelowego. Nikogo nie chciałam widzieć w tamtym momęcie...tylko George'a.
"Nigdy cię nie było, gdy tego potrzebowałam, a teraz to moja wina, że masz taką pracę..."-myślałam. W pewnym momęcie zadzwonił Albert.
-Halo?- odebrałam, a mój głos drżał
-Martyna...jak się trzymasz?
-A jak mam się trzymać? Właśnie straciłam faceta mojego życia...ty też odejdziesz?
- Nie masz się czym przejmować, ja zostanę. Chcesz się spotkać?
-Tak, ale nie pokażę się w tym stanie na ulicy. Może przyjdziesz do mnie? Aktualnie mieszkam w hotelu...
-Jasne. Powiedz gdzie i numer pokoju.
-Wiesz gdzie mieszkam?
-No pewnie.
-To tam niedaleko jest taki hotel i pokój 669
-Będę za 15 minut.
-dzięki.- rozłączyłam się i w tym momęcie dostałam sms od Weroniki, że jak coś są w mieszkaniu i zawsze mogę do nich iść. Nie chciałam teraz iść do tamtego miejsca...za bardzo przypominało mi o George'u. Włączyłam wifi w telefonie. Cały internet żył jedną wiadomością: " George Shelley ma nową dziewczynę" zaczęłam płakać jeszcze bardziej...jeszcze wczoraj mówił, że mnie kocha... a co jak nie jeździł do pracy...tylko do niej?! Moje rozmyślania przewało pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć.
-Albert...dziękuję że jesteś- wtuliłam się w chłopaka.- tylko na ciebie i Weronikę mogę liczyć. Na Karolinę też, ale ona jest teraz w UK.
-Co się stało?- pokazałam chłopakowi news internetu.
-Martyna...przykro mi-przytulił mnie jeszcze bardziej
-Błagam nie zostawiaj mnie teraz...-powiedziałam przez łzy. Gdy go przytulałam czułam przez koszulkę jego umięśnioną klatkę piersiową.
-Martyna...spójrz mi w oczy- rzekł głosem czułym i delikatnym. Podniosłam głowę...utonęłam w jego ślicznych czekoladowych tęczówkach...prawie zapomniałam o problemach- może nie był ciebie wart...nie zasłużył na ciebie- gdy do mnie mówił miałam ciarki na całym ciele, jednak moje myśli nie odbiegały od George'a. Alberta usta coraz bardziej zbliżały się do moich. Nie potrafiłam tego przerwać...po kilku setnych sekundy chłopak połączył nasze usta w czułym pocałunku. Nie żałowałam tego...wręcz przeciwnie. Coś mnie do niego ciągnęło równie mocno jak do George'a. Gdy nasze usta dzieliła wolna przestrzen Albert wyszeptał
-Zakochałem się w Tobie...nawet nie wiesz jak bardzo nie mogłem się doczekać tego momętu.- tym razem to ja go pocałowałam- Martyna...powiedz szczerze. Kochasz George'a? Jeżeli tak możemy zatrzymać się tylko na przyjaźni i obiecuję, że pomogę ci, żebyście znów byli razem.
-Kocham go, ale on ma nową dziewczynę.
-Chcesz to tak zostawić? Przecież on ci daje szczęście...
-Chcę być z George'm...ale do ciebie też coś czuję...przykro mi Albert, ale miłość do Geo jest większa.- na te słowa chłopak mnie przytulił i rzekł
-Nie pozwolę ci się smucić. Pomogę ci w sprawie z Geo. Obiecuję.

1 komentarz:

  1. Coooooo?! :oo
    Jak to zerwanie?? ale... Morge :<
    Geo to idiota. Koniec kropka. Przez to, że pochopnie ocenił sytuację, teraz Martyna będzie z Albercikiem... :/ pfff. Twojej siostrze taki rozwój wydarzeń nie leży...
    Ale chociaż powrócił Żarry :D Tak, od dzisiaj szipuję Harry'ego z żelem do włosów.
    Ale ten dialog między Weroniką i Hazzż- idealny xD Jak ty mnie dobrze znasz ;3
    Kończę już mą zacną paplaninę.
    Pozwolę tylko jeszcze sobie dodać, że rozdział jest bardzo (cudowny!!!) gustowny.
    Żegnam, panno Moja Siostro i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń