niedziela, 13 października 2013

Rozdział 11.

Ze snu wyrwały mnie hałasy dobiegające z kuchni. Usiadłam  na łóżku i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Kwadrans po ósmej. Kto normalny wstaje tak wcześnie?! Zwlokłam się z mojego kochanego łóżka mozolnym tępem i ruszyłam w strone kuchni. Delikatnie wychyliłam się zza futryny, by zajrzeć do pomieszczenia. Przeżyłam szok. Mój kochany George...GOTOWAŁ. Nie wiedziałam, czy ratować dom przed pożarem, czy dalej śmiać się z jego zabawnych ruchów. Gdy wziął do ręki zapalniczke uświaomiłam sobie, że jednak wolę żyć.
-Dzień dobry kochanie-powiedziałam wchodząc do kuchni
-Oooo...dzień dobry...myślałem, że śpisz-odparł zmieszany przygryzając wargę.
-Misiek spałam, ale coś mnie obudziło...co ty tu w ogóle robisz?
-Robiłem dla ciebie śniadanie, chciałem żeby było romantycznie...
-I?
-i spadła mi patelnia na podłogę- gdy to powiedział podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek-chciałem żeby było romantycznie-rzekł patrząc mi prosto w oczy.
-Bedzie-odparłam, po czym zabrałam się za robienie śniadania
***
-Siostraaa... jakbyś gdzieś w UK nie mogła studiować, tylko ja tu się muszę z walizką męczyć-powiedziała Karolina przekraczając próg mieszkania.
-Martyna...tak dla życia ochroniarzy lotniska, to radzę się przeprowadzić-dopowiedział Zayn
-A co się stało?-spytałam
-To ich wina, po kij im kości w nosie?!-krzyknęła brunetka.
-Zayn...co ona zrobiła?-nie byłam pewna czy chciałam znać tą historyjkę.
-Tak w skrócie...ochroniarz zwrócił jej uwagę, a ona już miała zły humor i trochę się z nimi poszarpała.
-No i..-wyciągałam z chłopaka dalszą część
-Prawy sierpowy-odparł siadając na fotelu.
-Ale mnie kochasz-odparła Karolina siadając mu na kolanach i obdarowując jego usta licznymi pocałunkami.
-A może tak udacie się do swojego pokoju i tam się będziecie miziać-rzekłam z podirytowaniem.
-To powiedz gdzie-odpowiedziała Karolina z trudem odklejając się od swojego ukochanego. zaprowadziłam ich do jednego z kilku pokoi, po czym wróciłam do salonu. Wzięłam z ławy książkę Grahama Mastertona "Panika" i zagłębiłam się w poznawanie treści lektury. Długo nie nacieszyłam się książkowym cudem, gdyż George właśnie wrócił z cukierni. Położył kartonik pełen babeczek w kuchni na stole i przyszedł do mnie. Delikatnie złożył pocałunek na moim policzku.
-Hej kochanie. Była kolejka-rzekł kładąc głowę na moich kolanach.
-Tak wiem. Najlepsza kawiarnia. tam zawsze są tłumy. Ale dobrze, że kupiłeś coś słodkiego. Zarolina przyjechała. Coś myślę, że słodkości szybko się rozejdą-to mówiąc złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
-Za co to było?-spytał przygryzając dolną wargę.
-Za to, że cię bardzo kocham-zaczęłam bawić się jego słodkimi loczkami.
-Misiuuuu obojętnie jak bardzo będziesz mnie kochać, ja i tak kochaqm cię sto razy bardziej.
-Mój kochany uparciuch.
-Oj kochanie...chodź na muffinki.
Dobrze wiedział,że kocham słodycze. Podniósł się i podał mi rękę pomagając mi wstać. Poszliśmy do kuchni i zaczęliśmy zajadać się pysznymi babeczkami.

1 komentarz:

  1. Smacznego śniadanka :D
    Myślę, że Morge miało miły poranek.
    Niestety przyjemne i romantyczne chwile przerwała rozwalająca system (i nos) Karolina xD
    Oby nie musieli płacić żadnego odszkodowania czy innego zadość uczynienia.
    O! I życzę Zarolinie miłego miziania ;D

    Jaram się na tą cukiernię *o* To chyba ja ci ją podrzuciłam, c'nie?
    W każdym bądź razie, oczekuję, że chociaż jedna muffinka dla mnie została...
    Inaczej foch z przytupem.
    Ale Morge'owi życzę słodkiego życia <3

    OdpowiedzUsuń