niedziela, 13 października 2013

Rozdział 14.

Rano obudził mnie dźwięk SMSa "Hej :* podaj mi dokładny adres, a przyjadę i pogadamy, bo nie mogę sobie poradzić. Louis". Przetarłam oczy i odpisałam mu na tą wiadomość. Usiadłam na łóżku. George jeszcze spał. Wyglądał tak słodko i niewinnie. Jak najciszej wstałam wyjęłam z szafy czarne rurki i czarny sweterek. Poszłam do łazienki umyłam się, ubrałam w wybrane rzeczy i pomalowałam. Oczy również podkreśliłam czarną kretką. Włosy związałam w luźnego koka. Przeszłam do kuchni, zrobiłam sobie kawę i jakąś kanapkę na szybko. Spakowałam jeszcze jeden zeszyt z notatkami do torby wsunęłam czarne conversy, a torbę zawiesiłam na ramieniu, po czym wyszłam z domu. Do uniwersytety doszłam w 20 minut. Albert już czekał przed budynkiem.
-Hej- przytulił mnie na przywitanie
-Hej-odwzajemniłam przytulasa-długo czekasz?
-Nie. Tak właściwie to dopiero co tu przyszedłem. Masz dzisiaj jakieś ważniejsze zajęcia?
-Dziś zaliczeń nie mam i aż tak ważnych zajęć też nie. Irma ma dzisiaj iść na wszystkie wykłady, więc od niej wezmę notatki, a co?
-W takim razie zgodzisz się, żebym cię porwał na kawę i ciacho?- w jego oczach było coś tak przekonywującego, że nie mogłam się nie zgodzić.
-Jasne-odparłam z uśmiechem. Poszliśmy do jednej z pobliskich kawiarni. Lubiłam z nim spędzać czas. Ludzie brali nas za parę, a byliśmy tylko przyjaciółmi. W pewnym momęcie dostałam smsa.
-Irma?-spytał puszczając mi oczko.
-Nie. Mój chłopak. Napisał, że Harronika i Zarolina już wyjechali i odwołał dzisiejsze spotkanie. Niestety ale musiał z nimi lecieć i ma wrócić za dwa dni.
-On nie jest stąd?
-Nie. On pochodzi z Wielkiej Brytani.
-Mhm...Nie wiedziałem, że masz chłopaka-powiedział ze smutkiem- ale mógłbym się domyslić, że taka ślicznotka ma kogoś
-Hej...ja nie jestem śliczna.
-Jesteś i się nie kłóć. A to z twoim chłopakiem...to już tak na stałe?
-Sądzę, że tak. Kocham go.
-Mhm...
-A ty masz kogoś?
-Nie.
-Taki przystojniak sam?
-Czekam na tę jedyną, tylko cos myślę, że ona jest zajęta.- naszą rozmowę przewał dźwięk mojego telefonu- przepraszam cię, musze to odebrać.
-Nie ma sprawy-odparł z udawanym uśmiechem.
-Hej jestem już w Pradze. Zameldowałem się w hotelu. Byłem u ciebie w mieszkaniu, ale było puste. Gdzie jesteś?
-Hej Lou. ja jestem w kawiarni koło uniwersytetu.
-Ok a podasz dokładny adres?-spytał. podałam chłopakowi adres, po czym wróciłam do Alberta.
-Wow płynnie mówisz po angielsku. Pochodzisz z UK?
-Nie. Pochodze z Pl, ale mieszkałam długo w Angli.
-To był twój chłopak?
-Nie. to był mój przyjaciel. Mój chłopak wyleciał do UK
-A już się bałem, że twój chłopak tu przyjdzie i bedę miał nieprzyjemności.
- Nie masz się czego obawiać.
Po około 10 minutach do kawiarni przyszedł Louis.
-Hej -pocałował mnie w policzek na przywitanie.
-Hej. To mój przyjaciel Albert. Albert to mój przyjaciel Louis.
-Masz dużo przyjaciół-odezwał się Louis podając Albertowi rękę.
-Martyna ja już muszę lecieć. Zapomniałem, że mam spotkanie, przepraszam, może spotkamy się jutro?-powiedział Albert.
-Jasne czemu nie- pożegnałam się z chłopakiem i zostałam sam na sam z BooBerem.
-Może się przejdziemy?- zaproponował Tomlinson- Chciałbym zobaczyć Pragę.
-W takim razie polecam widoczki na stawem. Tam jest naprawdę pięknie.- wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy do parku nad stawek. Usiedliśmy na trawie i gadaliśmy do wieczora.
-Trochę chłodno- rzekłam, gdy między nami zapadła cisza. Chłopak bez namysłu zdjął bluzę i mi ją wręczył.
-Zakładaj, bo zmarzniesz.
-Dzięki- odparłam. Gdy miałam na sobie już jego bluzę nasze spojrzenia się spotkały. Nie spostrzegłam kiedy nasze usta zaczęły dzielić milimetry. Jednak w pore się opanowałam.- Wiesz...musze już lecieć- rzuciłam szybko oddając Louisowi bluzę, a już po chwili straciłam go z pola widzenia. Jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu. "Dlaczego musiałeś wyjechać akurat dzisiaj..." myślałam. Był mi teraz potrzebny. Moje dwa zauroczenia nie mogły zabić prawdziwej miłości. Nie zauważyłam, kiedy znalazłam się przed drzwiami mieszkania, jednak drzwi były uchylone. Otworzyłam je bardziej i przeżyłam szok. Meble były poprzewracane i wszystkie rzeczy leżały na środku. W moich oczach momętalnie pojawiły się łzy. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam o George'a . Już po dwóch sygnałach usłyszałam jego promienny głos.
-Hej skarbie.
-George...wracaj jak najszybciej błagam cię-wykrztusiłam przez łzy
-Kochanie co się stało.
-Właśnie jestem w mieszkaniu...jest całe zdemolowanie...okradli nas.
-Martyna wyjdź stamtąd. Tam może jeszcze ktoś być.-posłuchałam chłopaka i wydszłam z mieszkanie- Wrócę jak najszybciej się da.
-Wrócisz dzisiaj?
-Będę za jakąś godzinkę. Masz gdzie się podziać przez ten czas?
-Nie wiem...
-Kochanie mam lepszy pomysł. Leć do rodziców.
-Nie chcę...będę im musiała to opiowiedzieć. Mam trochę kasy pójdę do hotelu. Wynajmę pokój na dobę, albo dwie i jakoś to przeczekam.
-Słońce ja zaraz mam samolot. Będę jak już mówiłem za godzinkę. Nie wchodź do mieszkania czekaj na mnie.
Rozłączyłam się i poszłam do pobliskiego hotelu. Wynajełam pokój i udałam się do niego. Czułam na sobie czyjś wzrok. Gdy znalazłam się w pokoju zadzwoniłam do Weroniki. Zawsze mogłam się z nią podzielić wszystkimi moimi problemami. Brakowało mi jej tutaj, ale rozumiałam to, że ma własne życie i nie zawsze znajdzie dla mnie czas. Gdy się rozłączyłyśmy położyłam głowę na poduszce i słuchając muzyki w swoim własnym świecie zasnęłam.

1 komentarz:

  1. Łooo jaka niespodzianka *o* Za szybko piszesz siostra ;) Nie nadążam za tobą.
    Więc tak...
    George sobie poleciał, a szkoda. Razem z Martyną tworzą taaaaką śliczną parę, że awww.
    Ale chłopak na pewno nie spodziewał się, że jego dziewczyna zabuja się w dwóch innych przystojniakach ;)
    Za dużo ciach... Zayn, Hazza, Lou, Geo, Albert... *o*
    Co do Tomlinsona- on za bardzo klei się do naszej blondyneczki. Szo Louis, idź być ciachem gdzie indziej.
    Albert hmmm... Mam nadzieję, że zrozumie status związku Martyny i nie będzie do niej zarywał. To by było już za wiele.
    I do tego jeszcze to włamanie... Jestem ciekawa kto za tym stoi. Dziwne, że stało się to pierwszego dnia kiedy tylko Louis zawitał do Pragi.
    Ciekawe, ciekawe. Mam nadzieję, że jednak nie jest to z nim związane.
    Podsumowując, Morge jest THE BEST i ani mi się waż to kończyć; Lou i Albercik mogą spadać w pokrzywy; ja chce śledztwo tak jak u Agathy Christie ;33; oby Zarolina i Harronika jeszcze powróciły do akcji.
    Do następnego :D
    Je ne suis pas d'accord!!! :D
    <3

    OdpowiedzUsuń