niedziela, 13 października 2013

Rozdział 17.

-Kiedy wy wkońcu pojmiecie, że podczas choroby macie się nie miziać?!- ciocia Weronika dobra rada jak zwykle na nas wrzeszczała i prawiła nam kazania.
-Mówisz tak, jakbyś nigdy zakochana nie była- odparł George jeszcze bardziej mnie całując.
-Z wami jest jak z dziećmi...człowiek chce wam pomóc, a wy nic nie dajecie od siebie! Dziękuję znajdę drogę do drzwi-rzekła brunetka opuszczając mieszkanie.
-Przesadza...-powiedziałam siadając na łóżku.
-Brzmiała poważnie- głos Geo był zaspany i zmęczony...
- Przejdzie jej zobaczysz...czas leczy wszystko
- Obyś miała rację jak zawsze kochanie.
- Zgłodniałam trochę...idziemy na dół coś zjeść?
- Powinnaś odpocząć....
- Nie. Teraz idziemy zjeść jakieś śniadanko, a potem może spacer?
- Mi odpowiada.
Zeszliśmy na dół prosto do kuchni. Tak właściwie to tam działo się całe życie mieszkańców jak i gości. Na górze była tylko jedna sypialnia, garderoba, łazienka oraz pokój perkusyjny. Jak jeszcze Ewa tu mieszkała spała w jednym z 5 pokoi gościnnych. Na dole znajdowała sięjeszcze jedna łazienka kuchnia i salon. Takie tam małe studenckie mieszkanko. Zadomowiłam się w Czechach i nie chciałam stąd wyjeżdżać. Na szczęście byłam dopiero na pierwszym roku studiów. Kochałam również wychodzić z Geo na miasto. Jego rozmowy z czechami były naprawde zabawne. Nie mogli sie zrozumieć. Właśnie stałam przy blacie w kuchni i wpatrywałam się w przestrzeń za oknem.
- Kochanie, coś się stało?- spytał George obejmując mnie.
- Nie nie nic wszystko ok...zamyśliłam się.- odparłam posyłając mu uśmiech.
- To co roimy na śniadanie?
- Ja chce tylko kawe...
-Byłaś głodna, może zrobię ci coś do jedzenia?
-Kotek naprawdę dziękuję. Mocna kawa mi wystarczy.
- Kawa raz. Robi się.- rzekł dając mi całusa. W tym samym momęcie dostałam smsa od Irmy.
- Kochanie z naszych dzisiejszych planów nic nie wypali- powiedziałam kładąc telefon na stole.
-Czemu?
- Bo psor Novák powiedział, że mam dzisiaj na jakieś zaliczenie przyjsć.
- To w takim razie zrobię ci kawę na wynos i przyjdę po ciebie po zajęciach.
- Ooooo jesteś kochany wiesz? To ja pójdę się szykowac- to mówiąc czule go pocałowałam i poszłam na górę. Założyłam czarne rurki i czarny sweter. Włosy spiełam w luźnego kłosa. Make up jak prawie co dzień lekko podkreslone na czarno oczy delikatny puder i balsam do ust. Gdy zeszłam pożegnałam się z George`m i wyszłam. Kawa szybko się skończyła. Dotarłam wreszcie na uniwersytet. Profesor Novák od razu mnoe poprosił
-Panna Martyna-rzekł siadając za biurkiem
- Zgadza się - odparłam- moglibyśmy już zacząć to zaliczenie? Chciałabym to mieć już za sobą.
- Lubię takie szybkie panienki jak ty- to powiedziawszy zaczął zbliżać się do mnie coraz bardziej.
- Co pan robi?
- No zaliczenie. Mała sama chciałaś- to mówiąc zaczął się do mnie dobierać.
- Niech pan mnie puści- szarpałam się ile sił. Gdy wreszcie się wyrwałam wybiegłam z sali.
-Możesz zapomnieć o zaliczeniu tego roku- krzyknął gdy wybiegałam za próg sali. Pobiegłam prosto do domu. Gdy George zobaczył mnie taką zaczął dopytywać co się stało. Po chwili opowiedziałam mu całą sytuację. On czule mnie przytulił i pocałował, po czym wyszedł.

OCZAMI GEORGE`A

Gdy Martyna powiedziała mi co zrobił jej ten zboczeniec postanowiłem sam się z nim rozliczyć. Gdy byłem już na jej uczelni spyałem studentów gdzie mogę spotkać profesora Nováka. Jeden z uczniów mi go wskazał.
-Profesor Novák?- spytałem podchodząc do niższego ode mnie w miare szczupłego mężczyzny około pięćdziesiątki.
-Tak. Pan coś chce?- miałem szczęście, że umiał angielski.
- Nie, a właściwie to tak. Niech pan sie odpier*oli od Martyny mojej dziewczyny- powiedziałem łamiąc mu nos- to tyle. Mam nadzieje że zapamiętasz.- to powiedziawszy poszedłem prosto do mpjrj ukochanej. Nigdy nie pozwolę, żeby ktoś ją skrzywdził...NIGDY!

1 komentarz:

  1. Hahahaha. Że niby ten rozdział jest beznadziejny? Hahahaha.
    Jest genialny. Z resztą jak każdy.
    Jak zwykle rozwalasz czytelnika na samym początku. Ciocia Weronika wymiata *samouwielbienie* ;D
    Morge by mogło chodź raz się pani Styles posłuchać i leżeć grzecznie w łóziu a nie... Jedno lata na uczelnie a drugie tłucze jakiegoś zboczeńca.
    No tak nie może być! Chamstwo w państwie!
    Już pomijając to nieposłuszeństwo, Martyna i Geo są za słodcy...
    Mówię to już po raz enty i będę dalej powtarzać. ZA SŁODCY.
    Aha i ja bym uważała z tą ciocią bo się obrazi i wtedy bez niej zginą wszyscy bohaterowie xD Taki los.
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń